Sekcja nordic walking śladami historii.

Studentki SUTW maszerowały z kijkami tym razem na wzgórze Kaplicówki, zdobywając szczyt Górki Wilamowickiej, a także docierając pod obelisk upamiętniający ród, który szerokim echem odbił się na kartach historii skoczowskiego grodu.

Docierając na miejsce pod obelisk można przeczytać napis: „Tu pochowany jest w 1680 r. Wacław Jerzy Skoczowski, syn Adama starosty państwa skoczowskiego i jego żona Maria Anna z Goczałkowskich oraz dwoje ich dzieci i czworo wnuków”. W środku lasu, na skraju Wilamowickiej Górki, znajduje się pomnik nagrobny przedstawicieli czwartego pokolenia rodu Skoczowskich, dawnych właścicieli Wilamowic, którzy spoczywają tam od XVII wieku. Mieszkańcy Wilamowic od 300 lat przekazują sobie wiedzę o tajemniczej mogile. Według H.Szotek jeden ze zmarłych został pogrzebany wraz z cennym pierścieniem z rodowym herbem, którego już w czasie wojny szukał ich potomek, wówczas niemiecki oficer. Po wojnie łowcy skarbów namierzyli to miejsce, więc kiedy po latach udało się go zlokalizować powtórnie, grobowiec był już niestety wyszabrowany. Do tej pory jedynym śladem świadczącym o tym, że wśród drzew znajdują się groby, był stary drewniany krzyż. Miejsce pochówku, choć początkowo znajdujące się na leśnej polanie, z czasem coraz bardziej zarastało. Szlachecki ród Skoczowskich był też właścicielem kilku miejscowości, w tym Simoradza i Wilamowic. W Wilamowicach wystawili dwór obronny, a w średniowiecznym kościele w Simoradzu zachowały się ich tablice epitafijne. W okresie reformacji, kiedy cieszyński książę Wacław Adam w 1545r. przeszedł na luteranizm, Skoczowscy również to uczynili, natomiast nie ugięli się przed konwersją na katolicyzm, czego dokonał w 1609r. Adam Wacław, następny książę cieszyński. Jako luteranie nie mogli być chowani na cmentarzu katolickim, więc założyli własną nekropolię na swoich włościach.

Panie tradycyjnie w trakcie marszu wykonały ćwiczenia oddechowe i usprawniające. Na początku pogoda zbytnio nie była przychylna, ale z biegiem czasu wyszło słońce. Kolejny marsz można zaliczyć do udanych bo nie tylko zadbaliśmy o zdrowie ale i o wiedzę, pamięć historyczną naszych okolic.

Zdjęcia autorstwa pani Teresy Nowackiej.